ŁZY ŁUKASZA FABIAŃSKIEGO I PEWNA WYGRANA POLSKI Z SAN MARINO

Reprezentacja Polski pokonała 5:0 San Marino w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze. Bramki dla biało–czerwonych zdobyli Karol Świderski, Tomasza Kędziora, Adam Buksa i Krzysztof Piątek, a jedna bramka padła po trafieniu samobójczym. Ostatni raz w kadrze narodowej wystąpił Łukasz Fabiański. W 57. minucie schodził z boiska wyraźnie wzruszony.


Spotkanie siódmej kolejki eliminacji mistrzostw świata w grupie I odbywało się pod znakiem pożegnania Łukasza Fabiańskiego. 36-letni bramkarz w koszulce z orzełkiem zagrał po raz 57. Po raz 27. nie puścił bramki, co jest rekordem reprezentacji Polski. Wynik meczu może nie był sprawą drugorzędną, bo do zdobycia były trzy punkty przybliżające do mundialu. Tyle że nie było wątpliwości, kto jest faworytem spotkania. Pod stadionem kibice licytowali się, ile Polska wygra. Padało: „6:0” czy „8:0”. Nie było to niemożliwe, bo przecież najwyższa wygrana kadry narodowej to właśnie 10:0 z San Marino.

56 tysięcy kibiców przyszło na PGE Narodowy przede wszystkim właśnie po to, by zobaczyć po raz ostatni w koszulce z orłem na piesi Fabiańskiego. To zawodnik, który budzi sympatie wszystkich fanów reprezentacji. Nie brakowało kibiców, którzy mieli nawet ze sobą szaliki West Ham United z nazwiskiem polskiego bramkarza. A dookoła stadionu jeździła reklama bukmachera z podobizną Fabiańskiego.

Kiedy wyszedł na przedmeczową rozgrzewkę, od razu rozległa się wrzawa kibiców. Na stadionowym telebimie Fabiański mógł prześledzić w skrócie swoją reprezentacyjną karierę i wspomnieć te najlepsze momenty jak np. mecz 1/8 finału Euro 2016 Polska – Szwajcaria. Przed rozpoczęciem spotkania wychowanek Polonii Słubice odebrał z rąk Cezarego Kuleszy odebrał pamiątkową koszulkę z numerem 57 i listą wszystkich występów. A kilkadziesiąt tysięcy fanów z trybun skandowało: „Dziękujemy, dziękujemy”.

I za chwilę sędzia rozpoczął spotkanie. Paulo Sousa, selekcjoner reprezentacji Polski postawił od początku na piłkarzy, którzy w większości mają mało doświadczenia w kadrze. Oczywiście poza Robertem Lewandowskim, Karolem Linettym, Tomaszem Kędziorą, Mateuszem Klichem i Fabiańskim. Każdy z pozostałych zawodników miał mniej niż 20 występów w kadrze. Robert Gumny grał dopiero po raz drugi, a Michał Helik, Kacper Kozłowski i Przemysław Płacheta po raz szósty.

Od początku Polacy próbowali szybką grą i prostopadłymi podaniami stworzyć sytuacje. Rywali zepchnęli pod ich pole karne. Pierwszy celny strzał oddał Przemysław Płacheta, po chwili niewiele pomylił się Mateusz Klich. W 10. minucie przed szansą stanął Robert Lewandowski, ale Elia Benedettini obronił. Kilkadziesiąt sekund później nie miał szans – Płacheta dobrze dośrodkował, a Karol Świderski wysoko wyskoczył i zdobył głową gola.

Biało-czerwoni mieli kolejne okazje, ale ofiarnie grający obrońcy San Marino zablokowali strzał Kamila Glika i ubiegli Przemysława Frankowskiego. W 20. minucie sami sobie strzelili gola. Po podaniu Kacpra Kozłowskiego Cristian Brolli tak pechowo interweniował, że wbił piłkę do własnej bramki. Po chwili w jednej akcji strzelali Kozłowski, Świderski i Lewandowski, ale wszystkie uderzenia zablokowali rywale. Polacy nadal atakowali, kapitan reprezentacji nawet zdobył gola, ale sędzia odgwizdał jego faul.

Do przerwy piłkarze trenera Sousy oddali 17 strzałów, w tym pięć celnych i cztery zablokowane. Po drugiej stronie boiska bohater dnia miał niewiele pracy. Fabiański zaliczył tylko kilka kontaktów z piłką, zdarzyło się też, że wyszedł daleko od bramki, by zagrać do kolegów. A kiedy zawodnik San Marino strzelił, to wyręczył go Helik.

W przerwie trener Sousa zdecydował, że na boisko wejdzie trzeci napastnik Krzysztof Piątek. Polacy mocno przycisnęli i szybko mieli okazję, bo rzut wolny z około 22 metrów wykonał Lewandowski, ale piłka odbiła się od muru i wyszła na rzut rożny. Po dośrodkowaniu głową strzelił Piątek, ale nad poprzeczką. W 50. minucie dopięli swego. Po kolejny rzucie rożnym w dużym zamieszaniu piłkę do siatki wepchnął Kędziora. To jego pierwsza bramka w reprezentacji, w której zagrał po raz 25.

„Jeszcze jeden, jeszcze jeden” – zachęcali kibice biało–czerwonych, którzy wciąż mieli przewagę, ale stwarzali mniej sytuacji. W końcu wysłuchali próśb fanów – po prostopadłym zagraniu Roberta Gumnego, Adam Buksa był sam przed bramkarzem i pewnie go pokonał. W czwartym występie w reprezentacji zdobył piątą bramkę. Kropkę nad i postawił Piątek – Jakub Moder podał do Kozłowskiego, który zagrał wzdłuż bramki, a napastnik Herthy Berlin kopnął do siatki. 

9 października 2021, Warszawa

Polska – San Marino 5:0 (2:0)

Gole: Świderski 10, Brolli 20 (samobójcza), Kędziora 50, Buksa 84, Piątek 90.

Polska: 22.Łukasz Fabiański (57. 1.Radosław Majecki) – 2.Robert Gumny, 6.Michał Helik, 4.Tomasz Kędziora, 13.Przemysław Płacheta – 19.Przemysław Frankowski (65. 18.Bartosz Bereszyński), 14.Mateusz Klich (46. 23.Krzysztof Piątek), 8.Karol Linetty, 17.Kacper Kozłowski –11.Karol Świderski (72. 10.Adam Buksa), 9.Robert Lewandowski (65. 16.Jakub Moder).

San Marino: 1.Elia Benedettini – 11.Manuel Battistini, 15.Davide Simoncini, 5.Christian Brolli (74. 6.Dante Rossi), 3.Mirko Palazzi (52. 14.Filippo Fabbri) – 8.Enrico Golnucci, 19.Luca Censoni (46. 13.Andrea Grandoni), 17.Alessandro Golinucci – 16.Marcelo Mularoni, 7.Matteo Vitaioli (74. 9.Marco Bernardi), 20.Jose Hirsch (46. 18.David Tomassini).

Żółte kartki: Linetty.

Sędzia: Fran Jović.

PZPN / Łączy nas piłka / Gramy dla Polski